Św. Stanisław Papczyński wpisał modlitwę za zmarłych w charyzmat zgromadzenia marianów.
Jak możemy pomagać duszom czyśćcowym?
Możemy modlić się za naszych braci i orędować za nimi przez dzieła pokutne, jałmużnę. Praktykę modlitwy za zmarłych znajdujemy już na kartach Starego Testamentu, kiedy Juda Machabeusz nakazuje składać ofiarę przebłagalną za zabitych wojowników, aby zostali uwolnieni od grzechu (por. 2 Mch 12,45).
Czcząc pamięć zmarłych, Kościół nie zapomina o doskonałej modlitwie, jaką jest Eucharystia, którą ofiaruje za zmarłych, aby po oczyszczeniu mogli dojść do uszczęśliwiającego oglądania Boga.
Niestety, społeczeństwa chrześcijańskie w Europie tracą modlitewną gorliwość i świadomość ascetyczną.
Oddawanie z miłości swojego czasu, przyjmowanie przykrości ze strony innych, zaangażowanie w dobro, które kosztuje – wszystko to staje się zbyt trudne; uciekamy od tego, co niewygodne, a przecież mogłoby być zasługiwaniem, wypraszaniem u Pana Boga łaski dla żyjących i dla zmarłych szczególnie.
Co z tymi, za których nikt imiennie się nie modli?
Kościół się za nich modli. Wiele osób, które zgłaszają swoich zmarłych do intencji mszalnych czy wypominków, dodaje: „…i za wszystkie dusze w czyśćcu cierpiące”. Z całą pewnością ta modlitwa nie jest chybiona.
Czym są odpusty za zmarłych, do których Kościół zachęca teraz, w oktawie 1-8 listopada?
Grzech pociąga za sobą winę i karę. Katechizm Kościoła Katolickiego wyjaśnia, że kwestia odpustów jest związana z sakramentem pokuty. Grzech ciężki pozbawia nas komunii z Bogiem – zamyka nam dostęp do życia wiecznego, i to jest kara wieczna. Kara doczesna jest skutkiem każdego grzechu. Nawet grzech powszedni wprowadza jakiś rodzaj nieporządku w życie poszczególnych osób i całej społeczności. To wymaga oczyszczenia, które następuje na ziemi lub w czyśćcu. Kiedy zatem przystępujemy do sakramentu pokuty, otrzymujemy przebaczenie grzechu i przywrócenie komunii z Bogiem. Pociąga to za sobą odpuszczenie wiecznej kary za grzech. Jednak pozostaje problem kary doczesnej. Papież Paweł VI przypomina, że między wiernymi, „czy to uczestnikami niebieskiej ojczyzny, czy to pokutującymi w czyśćcu, czy to pielgrzymującymi na ziemi istnieje trwały węzeł miłości i bogata wymiana wszelkich dóbr”. Świętość jednego przynosi korzyść innym.
A zatem odwołanie się do obcowania świętych jest tutaj wskazówką. Grzesznik może mieć udział w świętości innych: może uzyskać odpust – czyli darowanie przed Bogiem kary doczesnej za grzechy, zgładzone już co do winy. Odpust można uzyskać dla siebie, ale i dla innych. Katechizm podaje: „Ponieważ wierni zmarli, poddani oczyszczeniu, także są członkami tej samej komunii świętych, możemy pomóc im, między innymi uzyskując za nich odpusty, by zostali uwolnieni od kar doczesnych, na które zasłużyli swoimi grzechami” (KKK 1479).
Kościół zachęca też, abyśmy prosili dusze czyśćcowe o modlitwę za nas.
Czy one rzeczywiście mogą nam pomagać?
One same dla siebie nie mogą już nic zrobić, ale dla nas owszem. W duszy czyśćcowej, pewnie z trudem, ale przebija się miłość, która nie została zrealizowana za życia ziemskiego. Dla przebywających w czyśćcu upraszamy łaski od Boga, aby ta ich miłość była coraz większa. Dusze czyśćcowe mogą orędować za nami, bo one także mają udział w miłości całego Kościoła, której znakiem jest wzajemne świadczenie dobra. To tajemnica obcowania świętych: Kościoła pielgrzymującego, chwalebnego i w oczyszczeniu. To pełna prostoty wzajemna wrażliwość miłości.
My też zyskujemy, modląc się za dusze czyśćcowe?
Uważam, że tak. Modlitwa za zmarłych nie jest tylko prośba o miłosierdzie dla nich, choć przede wszystkim to mamy na celu, kiedy ją podejmujemy. Nie doceniamy jednak faktu, że świadomie przeżywana modlitwa, jałmużna czy inne praktyki ascetyczne kształtują nas samych. Jest to niezwykłe dobrodziejstwo, działające w obie strony: ofiarowując dobro za innych, sami stajemy się lepsi. Uczymy się miłości ofiarnej, darmowej, która niczego w zamian nie oczekuje. W ten sposób mamy szansę wydoskonalić się w miłości, odbić światło miłości, którą sami zostaliśmy obdarowani przez Boga.